wtorek, 16 lipca 2013

16-07-2013

Witajcie!

Dzisiaj, czyli 16-07-2013 r. jest dla mnie wielki dzień! Mianowicie urodziłem się! Ale zaraz wszystko wam opowiem.. Od moich narodzin będziemy razem z moją opiekunką, Magdą prowadzić tego bloga i opisywać wam każdą wspaniałą chwilę, w moim życiu ;) Ale zacznijmy..

Dzisiaj, 16 lipca o godz. 12.44 wyszedłem z brzucha mojej mamy, Alby, dokładnie siódmy, czyli w moim przypadku niestety ostatni.. Mam sześcioro rodzeństwa. Brata- Cwałka, drugiego brata- Cekwana, trzeciego brata- Cwejka, czwartego brata- Caplusa, siostrę- Certę i drugą siostrę, Calineczkę. Każdy z nas ma jakieś dziwne imię.. A ja sam mam na imię Cubus. Wiem, tak samo jak taki sklep z ciuchami.. Ale to chyba nie moja wina, że pani Magda mnie tak nazwała? Razem, z moim rodzeństwem urodziliśmy w małej hodowli mopsów, pod Katowicami. Tak, miot "C", dlatego imiona nas wszystkich zaczynają się literą "C". Szkoda, bo "c" to brzydka litera. Wygląda jak przepołowione kółko, a kojarzy się z cebulą! Ale już koniec tych narzekań..

Myślicie, że każdy psiak z naszej hodowli ma swojego bloga? Nie! Tylko ja, dlatego, że tuż po moim urodzeniu pani Magda uznała, że jestem wyjątkowy.

- Ten ostatni.. będziesz Cubus, kochany! Bo to mój ulubiony sklep z ubraniami, więc zasługujesz na to, by nosić takie imię!- to były pierwsze słowa pani Magdy skierowane do mnie..

Teraz jest ok. godz. 17 i wszyscy smacznie sobie śpimy, wtuleni w ciepły brzuch naszej mamy, bo już dawno każdy z nas napił się świeżego mleka od mamusi. Tuż po urodzeniu, każdy z nas otrzymał na szyję wstążeczkę w innym kolorze, żeby pani Magdzie łatwiej było nas rozpoznać, bo wszyscy byliśmy niemal identyczni! Ja dostałem zieloną i jestem z tego dumny, bo od razu mi się spodobała. A tak wracając do snu..

Pozory mylą! Teraz słodko śpię, ale ok. 15, zaledwie kilka godzin po porodzie, już chciałem udać się w podróż po koszyku, w którym moja mama nas urodziła. Od początku byłem cóż.. trochę niegrzeczny, dlatego blog będzie nosił tytuł "Pamiętnik (nie) grzecznego psa".

Jestem jeszcze mały, dlatego pani Magda nie pozwala mi wyjść do ogrodu, ale powiedziała, że za kilka dni spokojnie będę mógł wyjść tam z mamą, tylko szybko musi przyjść kojec, do ogrodu, taka mała klatka, tak jak dla królików, bo inaczej nie wyjdę..

Z tego co pani Magda mówi, wiem, że podobno jestem strasznym śpiochem i łakomczuchem, ale czy to prawda..?

Do zobaczenia w kolejnym poście, mam nadzieję, że będziecie tu często zaglądać!